Circuit, Rally & Fun, czyli Przez Szykany Na Wprost =)
Gaweł Marcinkiewicz / Honda Civic ED7
Adsense code
sobota, 15 września 2012
Witam!
Nie było ostatnio okazji aby nadgonić zaległości w relacjach, a trochę się działo.
Po krótce:
Jest pucharek! Najniższy stopień podium wywalczyliśmy w Opolu, na Rajdzie Festiwalowym pod koniec czerwca.
Były to zawody kompletnie niepodobne do KJSów rozgrywanych w Polsce - długie odcinki, szybkości dochodzące do 150km/h.
Nasz rezultat był dla nas samych wielką niespodzianką, bo nie codziennie kończy się na pudle łapiąc 18 minut spóźnienia na dojazdówce i co za tym idzie 180 sekund kar. Na całe szczęście konkurencja też się spóźniała bądź wylatywała z trasy (nikomu nic się nie stało!), a osiągając czasy drugie w klasie oraz w pierwszej dziesiątce generalki uważam, że zasłużyliśmy na to podium. Nawet wygraliśmy jeden odcinek w naszej klasie =)
Czasy przejazdów: 1- PNW - Taryfa :( 2- Wały - 2:20,6 - ratowanie z obrotem, 3. w klasie, 27. w generalce 3- Aviator I - 1:30,9 - 2. w klasie, 6. w generalce 4- Aviator II - 1:40,8 - 2. w klasie, 6. w generalce 5- PNW - 2:05,6 - 2. w klasie, 14. w generalce 6- Wały - 2:10,0 - 2. w klasie, 13. w generalce 7- Aviator I - 1:30,7 - 2. w klasie, 8. w generalce 8- Aviator II - 1:39,0 - 2. w klasie, 13. w generalce 9- PNW - 2:01,6 - 2. w klasie, 7. w generalce 10- Wały - 2:00,7 - 1. w klasie, 6. w generalce
Z kolei na torze Redeco ciągle walczymy we Wrocławskiej Lidze Rajdowej - wyniki osiągane w ostatnich rundach oscylują pomiędzy 5 a 7 miejscem - jeśli utrzymamy formę do końca sezonu to z pewnością skończymy cykl gdzieś na 6 miejscu. Nie ma się czego wstydzić - konkurencja jest diabelnie mocna!
W Dolnośląskich Mistrzostwach Okręgu odwołano 2 rundy - Dzierżoniów i Igliczną. PZMot nie popisał się...ALE ostatnio okazało się, że jesienią zamiast tradycyjnego już "wyrypu" w Kudowie-Zdroju zawody zostaną przeniesione do Radkowa, na odcinki asfaltowe znane z Rajdu Dolnośląskiego. Pojedziemy 15 oesów oraz prolog w centrum Radkowa - powinna być przednia zabawa :) To już za tydzień!
Ale najlepsze już jutro - jadę Walim Trophy !
Marcin Kalbarczyk z zespołu rajdowego Polski Ogród zaproponował mi występ w tych zawodach na prawym fotelu. Pojedziemy bardzo konkretnym, zeszperowanym Peugeotem 106 i mam nadzieję, że na walimskich Patelniach powalczymy o puchary :)
Jutro dam znać jak nam poszło.
Trzymajcie się ciepło i jeździjcie bezpiecznie!
G.
piątek, 10 sierpnia 2012
Zapraszam na relację LIVE z trwającego 21. Rajdu Rzeszowskiego - rundy RSMP.
W upalny weekend 26-27 maja stanęliśmy na starcie kultowego (rozgrywanego już po raz 42) Lwa Kłodzkiego.
Zapisy odbywały się przez niemal cały maj, a ranga i prestiż zawodów zadziałała jak magnes, przyciągając na start aż 102 załogi (w tym 5 załóg licencjonowanych).
Do przejechania było niemal 200 kilometrów, w tym ponad 14 kilometrów prób podzielonych na 12 odcinków (1 w sobotę, 11 w niedzielę).
Tym razem (decyzją podjętą niemal w ostatniej chwili) na prawym fotelu zasiadła Kacha Wojtiuk. Po niespecjalnie udanym dla nas występie w Jeleniej Górze na otwarcie sezonu Kacha miała rachunki do wyrównania z KJSowymi próbam ;)
Dodatkowo uskrzydlał nas fakt osiągnięcia niezłego wyniku w poprzedniej rundzie DMO (z Jackiem Oryńskim jako pilotem) - po prostu byliśmy "na fali" i trzeba było to wykorzystać.
W sobotę zrobiliśmy sobie niemal wycieczkę, meldując się jedynie na odbiorze administracyjnym, podpisaniu papierków i oddaniu auta na obowiązkowe badanie kontrolne. Wszystko poszło gładko i sprawnie, i mogliśmy pojechać na zapoznanie z odcinkami i drogami dojazdowymi. Niestety napięty harmonogram prywatny nie pozwolił nam stanąć na starcie sobotniego, nieobowiązkowego szutrowego odcinka. Jak się potem okazało, miało to mieć konsekwencje w ostatecznym wyniku...
Po bardzo wczesnej pobudce w niedzielę o godzinie 9:24 zameldowaliśmy się na rampie startowej, bo czym od razu pojechaliśmy na pierwszy odcinek z harmonogramu - szutrowy Bielinex, który odpuściliśmy w sobotę.
Sz 1, 2, 7, 11 "Bielinex"
Nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z taką nawierzchnią - przypominała ona raczej Rally Acropolis niż polski KJS. Byliśmy nastawieni przede wszystkim na brudne asfaltowe odcinki, jadąc na miękkim semi-slicku Toyo R1R w dość szerokim rozmiarze i niziutkim profilu. Moje obawy sprawdziły się - nieobeznanie z typowym szutrem i brak wąskiego, wysokiego "kapcia" zaowocował wynikiem w końcówce stawki (25 na 29) po pierwszej próbie. Trzeba było się spiąć i odrabiać straty...
Następna próba odbywała się na Gazowni. Nawierzchnia asfaltowo / betonowo / syfiasta - tu można było walczyć. Poszliśmy próbę pełnym ogniem i już na mecie, widząc uniesione w górę kciuki naszego rajdowego przyjaciela Leona (startującego w tych zawodach swoim Renault 5) wiedzieliśmy, że przejazd był udany =) Zanotowaliśmy 3 czas w klasie i przesunęliśmy się sporo w górę - na 12 miejsce.
Kolejną próbą był Ingbud - jeszcze bardziej brudny i dziurawy niż gazownia. Smaczku tej próbie dodawał fakt, że dość sporo fragmentów przelatywało się pomiędzy budynkami, rampami, płytami betonowym. Było wąsko, ślisko i niebezpiecznie. Czyli to co lubię kiedy na kołach założone są Toyki R1R :) Niestety nie do końca udało się opanować nerwy, i na szybkich łukach położonych w głębi trasy zbyt mocno ujmowałem gaz. Z kilkusekundową stratą do liderów wykręciliśmy 12 czas i awansowaliśmy na 11 miejsce po 3 próbach.
Sz 4, 9 "Ingbud"
Najlepsze miało się zacząć dopiero teraz - 2 próby oesowe, Bagietka i Kukułka. Takich odcinków brakuje na KJS w Polsce ! Żadnych placyków, żadnej "pachołkolandii" lecz po prostu przedsmak prawdziwego rajdowania - jazda szybkościowa od startu do mety, normalną wyłączoną z ruchu drogą.
Na sobotnim zapoznaniu zrobiliśmy szybki, lecz w miarę precyzyjny opis i pomimo lekkiego drżenia kolan (tzn. u mnie, bo Kacha to weteran i szybkości się nie boi :P ) daliśmy z siebie wszystko. Jechaliśmy bardzo, bardzo szybko. 6 czas w klasie, identyczny co do setnych części sekundy z naszym dobrym znajomym, wrocławskim konkurentem Arturem Żechowskim, który jest bardzo solidnym i szybkim zawodnikiem. A tuż za następna dojazdówką był odcinek Kukułka.
Start! Prawy OGIEŃ, 40 lewy 3, 40 prawy 2 plus długi, 50 lewy 4 potem mocno hamuj do lewy 1, 50 prawy 4, 30 prawy 1, 30 lewy 2+, 30 prawy długi, meta lotna, stop.
Start!20 lewy 4 przez mostek, 20 lewy 4 do prawy 5. 200 PROSTUJ! prawy 3. 30 lewy 2 SYF. 30 prawy 2 SYF NIE CIĄĆ. 50 lewy 4. 50 meta lotna. Stop.
Kukułka to najfajniejsza rzecz, jaką jechałem w tym roku. Zaczęło się od 2 wolniejszych zakrętów, a po nich następowała parta szybkich "szóstek", które opisaliśmy po prostu "200 prostuj!" - wszystkie łuczki lecieliśmy z gazem w podłodze, wspinając się po trasie na 3-cim biegu z około 6-7 tysiącami obrotów na liczniku. Następnie przejeżdżaliśmy partię wolniejszych zakrętów z dużą ilością syfu naniesionego z cięć. Nawet pomimo uślizgu na syfie i ryzyka spotkania z betonowym słupem stojącym na zewnętrznej tuz za zakrętem mieliśmy na twarzy ogromne "banany" - takie odcinki to jest coś, co chcemy jeździć.
Na kukułce zanotowaliśmy 5 rezultat w klasie i awans na 10 miejsce. Na tym zakończyła się pierwsza pętla.
Druga pętla to ponownie szutrowy Bielinex (i bardzo przyzwoity 10 rezultat w klasie), potem Gazownia, którą udało pojechać się jeszcze szybciej niż w pierwszej pętli (9 czas, konkurencja też powyciągała wnioski z pierwszego przejazdu i lekko nam odskoczyła) a następnie w rewelacyjnym stylu pojechaliśmy Ingbud, poprawiając czas aż o 8 sekund w stosunku do pierwszego przejazdu! Wisienką na torcie okazało się, że jest to 4 czas klasy i 8 czas generalki całego rajdu! Mamy potencjał na walkę ze ścisłą czołówką =)
Podbudowani tym faktem przeszliśmy sami siebie na Bagietce (4 czas klasy, 13 czas w generalce rajdu) i Kukułce (3 czas klasy - tracąc do zwycięzcy raptem 0,5 sekundy, 13 czas w generalce rajdu).
Szybkie sprawdzenie wyników na telefonie i... po 10 odcinkach jesteśmy na 6 miejscu w klasie i 16 w generalce ! No ale to jeszcze nie koniec zawodów...
Ostatnia próba, rozegrana ponownie na szutrach Bielinexu pokazała nam niestety nasze miejsce w szeregu. Tragiczny czas, strata 4 sekund do bezpośrednich konkurentów i spadek na 8 miejsce w klasie oraz na 18 w generalce. Mimo to do ostatniego PKC jechaliśmy zadowoleni. Zmęczeni, brudni, z kopcącym silnikiem, spragnieni zimnego pifka - ale szczęśliwi.
Ten rajd był dla nas olbrzymi sprawdzianem. Udowodniliśmy sobie, że możemy rywalizować z czołówką, że możemy szarpać się na sekundy z kierowcami jak Artur Żechowski, jak Przemek Rudzki czy Piotr Konior. Że przy dobrych wiatrach można gonić takie nazwiska jak Sebastian Dwornik. Udowodniliśmy sobie, że pomimo małej ilości wspólnych kilometrów dogadujemy się i mamy wspólny cel - kolejne punkty w cyklu Dolnośląskich Mistrzostw Okręgu. W Kłodzku zdobyliśmy 1, były szanse nawet na 4 - ale nic nie przychodzi łatwo i każdy punkt musi być okupiony bezbłędną jazdą, a tego muszę się jeszcze nauczyć.
Zdradzę, że przed rajdem celem było zdobycie miejsca w pierwszej dziesiątce klasy. Uff :)
Gratuluję zwycięzcom pucharków, gratuluję pozostałym (a w szczególności braciom Łuczakom, łobuzom z krzywymi wahaczami i urwanymi łapami skrzyni :P ) dojechania do mety i zdobytych kolejnych doświadczeń. Gratuluję organizatorom, bo pokazali jak w naszym kraju powinno się organizować rajdy amatorskie. Gratuluję Pawłowi Cichoniowi, który na Lwie Kłodzkim zaliczył swój rajdowy debiut i pomimo trudności ukończył go, osiągając bardzo dobry 32 czas w generalce.
To był piękny weekend.
Na koniec rajdu, na rampie powiedziałem do mikrofonu, że był to "najfajniejszy rajd jaki jechałem, i że na pewno wrócę tu za rok". Podtrzymuję swoje słowa.
Małe podsumowanie filmowe dzięki chłopakom z RościszówRallyVideo:
poniedziałek, 14 maja 2012
Hej,
W ubiegłą sobotę znowu zawitaliśmy na Tor Redeco aby powalczyć z dwulitrówkami w Crusar Cup.
Pogoda nas nie rozpieszczała, po całonocnych opadach tor był mokry i śliski. Niestety nie dysponowałem tym razem dobrymi oponami, więc trzeba było walczyć o każdy zakręt i liczyć na to, że konkurencja dysponująca mocniejszymi autami będzie się ślizgać jeszcze bardziej.
Rzeczywistość szybko zweryfikowała moje założenia. Chłopaki pokazali prawdziwą klasę i notowali naprawdę rewelacyjne czasy. Tor może nie był tak szybki jak zwykle na rundach Crusara, ale każde z okrążeń jechaliśmy dwukrotnie co powodowało, że obie szybkie proste na których mocne auta pokazywały swój potencjał również były jechane dwukrotnie. Nie miałem podejścia...Mój najlepszy czas, 1:48 był o jakieś 5 sekund słabszy od najszybszych w klasie.
Dodatkowo sam przegrałem z jednym zakrętem, wylatując z trasy dwukrotnie w tym samym miejscu, a szykany jechane na pełnej bombie zebrały swoje żniwo w postaci trzech 3-sekundowych kar za potrącone słupki :P
Ale jak to mówią, kto nie napada ten nie wypada ;)
W każdym razie nie zrażamy się, bo pokonaliśmy 3 auta dysponujące silnikami 2.0L.
Dodatkową frajdą podczas zawodów był czynny udział mojej żony Karoliny, która uczy się pilotować i dla której czytanie trasy na torze wg prostego opisu okazało się niezłą zabawą ;)
Po ledwo uciułanych 6 punktach o dziwo zanotowaliśmy awans na 6 miejsce w klasyfikacji
sezonu.
Jedziemy cykl do końca i walczymy o większe zdobycze punktowe w następnej rundzie.
Do zobaczenia na WLTA juz 19 maja :)
poniedziałek, 23 kwietnia 2012
Znowu tu jestem :)
Zanim napiszę coś o planach na resztę sezonu, bo jeszcze całkiem spory jego kawałek przede mną, to chciałbym podsumować co się ciekawego wydarzyło w ostatnich tygodniach.
Przede wszystkim, walczyłem w Crusar Cup w klasie 2 (1400-2000ccm).
Ciężko jest się wybić w tłumie aut o pojemności 2 litrów w klasie, ale frajda z pokonania mocniejszych samochodów jest bezcenna! Udało się zająć przyzwoite, 7. miejsce.
Na półmetku zmagań, po 3 rundzie mam awans na 7. miejsce w klasyfikacji sezonu. Powyżej tylko dwa auta o pojemności 1.6 litra, jak moja :)
Nie ominąłem też 4 rundy cyklu WLTA / WLR startując w klasie 1 (1350-1600ccm).
Po 6 równych przejazdach, zaskakując sam siebie osiągnąłem 6. rezultat w klasie w obu klasyfikacjach (Time Attack - najszybszy przejazd, oraz Rajdowej - suma wszystkich przejazdów), zaraz za piątką mega-utalentowanych i doświadczonych kierowców. Może kiedyś ich dogonię :)
Pod nieobecność niektórych zawodników mam w Lidze Rajdowej (zapewne bardzo tymczasowo) 4. miejsce w klasyfikacji sezonu.
Najważniejszą imprezą w ostatnim czasie był Puchar Dziekana, zaliczany do Dolnośląskich Mistrzostw Okręgu i Mistrzostw Ziemi Dolnośląskiej. Ważną ze względu na rangę, oraz dla mnie o dużym znaczeniu symbolicznym.
To właśnie od Pucharu Dziekana w 2011r. zaczęła się moja przygoda z motorsportem.
Pojechałem wtedy z żoną kibicować Leonowi Kazarcówowi, startującemu swoim Renault 5 - i zazdrościłem mu strasznie :) Tak jak on chciałem czekać na PKC (punktach kontroli czasu) na start, mając kask na głowie i grzejąc silnik przed próbą, nerwowo ściskając kierownicę i w myślach powtarzając sobie trasę. To przed swoją szybą chciałem widzieć białą rękawiczkę sędziego, odliczającego na palcach 5....4....3....2....1.
W tym roku sam wystartowałem w tych zawodach, ciesząc się jak dziecko. Wielu zawodników, których oglądałem kiedyś jako kibic zameldowało się na starcie razem ze mną.
Po 2 nieudanych KJSach w tym roku (dzwon na Babskim Ściganiu w marcu oraz masa różnych problemów podczas primaaprilisowych Mistrzostw Jeleniej Góry) tym razem musiało się udać... I udało się :) Wywalczyliśmy z Jackiem Oryńskim niesamowite 5. miejsce w klasie (sekundę za podium!) i rewelacyjne 11. miejsce w generalce rajdu. Mamy pierwsze 4 punkty w DMO i MZD, a ja przełamałem się psychicznie i chyba przestałem już być "chłopcem do bicia". Zapowiadam walkę o pucharki jeszcze w tym sezonie :)
Pierwszy wpis, czyli tradycyjny dylemat pod tytułem "co tu napisać".
Zacznijmy od krótkiej prezentacji.
Gaweł Marcinkiewicz - lat 30. Przygodę z
rallysprintami i rajdami rozpocząłem w maju 2011, startując
Nissanem 100nx w cyklu Niskie Łąki Cup oraz w KJS (głównie rundy Dolnośląskich
Mistrzostw Okręgu i Mistrzostw Ziemi Dolnośląskiej).
Honda - czyli Civic IV generacji. Pod maską 16-zaworowy silnik D16Z2 o pojemności 1590ccm. Nie wygląda na swoje 22 lata ;) W moim posiadaniu od pół roku, przeszłość auta nie jest mi znana - ale kobiet o przeszłość się nie pyta. Dogadujemy się coraz lepiej i mamy ambitne plany.
Obecnie startujemy w cyklach:
Wrocławska Liga Time Attack / Wrocławska Liga Rajdowa - w klasie 1 (1350 - 1600ccm) Crusar Cup - w klasie 2 (1400-2000ccm) Mistrzostwa Ziemi Dolnośląskiej (PZMot - KJS) - w klasie 3 (1300 - 1600ccm) Dolnośląskie Mistrzostwa Okręgu (PZMot - KJS) - w klasie 3 (1300 - 1600ccm) Puchar Niskich Łąk (PZMot) - w klasie 3 (1300 - 1600ccm)
W zawodach wymagających udziału pilota wspierają nas:
Przemysław Jaskułowski (Loko) - kierowca w cyklu WLTA, który dzielnie zadebiutował na prawym fotelu podczas "Babskiego Ścigania" na otwarcie sezonu, oraz przeżył ze mną swojego pierwszego rajdowego "dzwona". Katarzyna Wojtiuk (Kacha) - kierowca w cyklu WLTA, pasjonat rajdów i rallysprintów, miłośnik fotografii. Jacek Oryński (Oryniak) - kierowca w cyklu WLTA, posiadający olbrzymią wiedzę wyścigowo-rajdową i chętnie służący pomocą w kwestiach dotyczących mechaniki.
Niedługo napiszę o naszych planach na sezon 2012.
Dzisiaj śledzę Rajd Świdnicki (Krause), i kibicuję przede wszystkim Grzegorzowi Wasilewskiemu walczącemu o zwycięstwo w swej klasie w grupie NRajdowego Pucharu Polski.